Taste the waste, Niemcy, 2010
Z oglądaniem zaangażowanych dokumentów jest jeden problem, mianowicie bardzo mało który filmowiec potrafi powstrzymać się przed zmanipulowaniem przekazywanych informacji, tak aby przedstawiany problem był jeszcze bardziej uwypuklony. I to jest jednym z największych grzechów tego filmu. Na dodatek nie jedynym. Ale może o tym za chwilkę. Bardzo szybko dowiadujemy się kto jest głównym „grzesznikiem” w temacie marnowania żywności i przez prawie cały film twórcy starają się bić w tych „złych”. Oczywiste, że nikt nie lubi jak pokazuje się mu jego wady, dlatego niezbyt głośno informuje się, że (o ile dobrze zapamiętałem) za jedną trzecią marnowanej żywności odpowiadają konsumenci tacy jak ja i ty. Złe są korporacje i Unia Europejska. Bo w nie dużo łatwiej uderzyć.
W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Bardzo ciekawi mnie zawsze przy oglądaniu tego typu filmów czy twórcy nie mieli poczucia hipokryzji potępiając z jednej strony w czambuł Unię i jej przepisy, a z drugiej nie mając problemu z pobraniem grantu na produkcję filmu ze środków unijnych. Wydawało by się, że skoro się z czymś człowiek się nie zgadza, to raczej nie powinien w tym uczestniczyć – ale co ja tam wiem…
Wracając do filmu, to mocno mi przeszkadzało wybiórcze podejście do negatywnych bohaterów. Z jednej strony bardzo się chwali japońską firmę za wtórne wykorzystanie przeterminowanego jedzenia, a z drugiej pokazuje się w negatywnym świetle przykład innej firmy, tym razem niemieckiej piekarni, która też wtórnie wykorzystuje niesprzedany chleb. Podobnie moją rezerwę do tego filmu umacniał kompletny brak przedstawienia spojrzenia drugiej strony. Z jakiegoś powodu normy unijne zostały wprowadzone – ale tego się już nie dowiemy, niezależnie od tego co o nich możemy myśleć, to jakieś uzasadnienie by się przydało.
Innym sporym minusem filmu jest jego epizodyczność. Niby łączy wszystkie tematy kwestia marnowanej żywności, ale wrzucone jest tu wszystko. Zaczynając od freegan, poprzez rolników którzy wyrzucają niezbyt pasujące do jedynego słusznego wzorca warzywa i owoce i Kameruńczyków którym mało się płaci za zbierane owoce – aż po mieszkańca Nowego Jorku, który hoduje pszczoły na dachu wieżowca. Który to wątek jest najbardziej bezsensowny, bo zupełnie nie ma w nim nic o marnowanej żywności – ale to szczegół który można pominąć. Jak ten film.
Moja ocena: 3/10