Jeszcze wyższa kultura bankowości

Pewnie wszyscy już zdążyli usłyszeć, że Dania to taki kraj, w którym banki mają ujemne oprocentowanie depozytów. Czyli płaci się im za możliwość trzymania u nich pieniędzy. Tak, w Polsce na lokatach się niezbyt dużo zarabia (w tym miejscu chciałbym pozdrowić pana premiera Belkę), ale przynajmniej się na tym nie traci. Natomiast w Danii od zeszłego roku jest zupełnie inaczej. Początkowo tylko powyżej pewnej, dość dużej, kwoty obowiązywało to negatywne oprocentowanie (w większości banków), pozostała część depozytów była przechowywana przez bank z zerowym oprocentowaniem – ale zmienia się to, i ostatnio mój bank posłał mi wiadomość, że już prawie wszystkie moje pieniądze w tym banku będą pracować tylko dla banku.

Co jeszcze gorsze, bank podwyższył opłaty i teraz już nie będę miał szans na darmowe konto. A to był jedyny powód, dla którego zdecydowałem się na ten bank. Bo niczym innym się on nie wyróżniał – nie był zbyt nowoczesny, oferta dodatkowa była dość pocieszna, a obsługa klienta raczej się nadawała do podręcznika „jak się nie powinno prowadzić obsługi klienta”. Ale darmowemu koniowi się nie zagląda w zęby. A skoro już nie będzie darmowy, to zacząłem się rozglądać za alternatywą.

Jako pierwszy rzucił mi się w oczy bardzo nowoczesny bank, który dostępny jest tylko z poziomu apki w telefonie. Darmowy, mało formalności, ale pozwalający na zaspokojenie moich potrzeb. Przymierzałem się do niego w zeszłym roku, jak zaczęto wprowadzać ujemne oprocentowanie – przewidując, że nie jest to ostatnie słowo bankowców. Ale wtedy nie można było otworzyć tam konta będąc obcokrajowcem. Teraz się to ponoć zmieniło i obywatele państw członkowskich Unii już mogą zostać klientami tego fintechu. Cóż, jak próbowałem się zarejestrować, przekonałem się, iż dla tegoż banku Polska nie należy do Unii, bowiem nie ma naszego kraju wśród dozwolonych. Nie wiem, może coś przewidują, może coś im się nie podoba w ludziach urodzonych nad Wisłą, ale konta mi się tam nie udało założyć.

Znalazłem sobie jeszcze tylko jeden inny bank, który oferował darmowe konto. Ale póki co próby stania się ich klientem idą mi jak po grudzie. Do oddziału nie można wejść z ulicy – trzeba się umówić wcześniej. Próbowałem się dodzwonić na infolinię, ale szybko się mnie pozbyto mówiąc, że mam się zarejestrować przez stronę. Cóż, przyznam się szczerze, że nie przewidziałem takiej nowoczesności. Ale żeby nie było za prosto, po wpisaniu kilku podstawowych danych, strona się zbuntowała stwierdzając, że nie mogę zostać ich klientem – tylko muszę zadzwonić…

Zadzwoniłem więc ponownie, powiedziano mi, że to chwilowa awaria i żebym spróbował ponownie za kilka dni. Dwa tygodnie później, po kilku bezskutecznych próbach, udało mi się w końcu porozmawiać z kimś bardziej kompetentnym, kto podpowiedział mi co mam wpisać by przejść dalej i w końcu udało mi się skutecznie wysłać formularz. Ale, happy endu nie ma póki co. W potwierdzeniu mailowym jest informacja, że teraz ktoś będzie te moje dane weryfikował i do 4 tygodni ktoś się ze mną skontaktuje.

Cóż, w piątek minęły te 4 tygodnie. Ze strony banku cisza…