Koza

Znacie szmonces o rabinie, teściowej i kozie? Ten z odczuciem ulgi po zaprzestaniu mieszkania z tym uroczym i sympatycznym (czasem) zwierzęciem. Jeśli nie, to zapraszam do guglowania. Jeśli tak, to idziemy dalej. Skąd mi się wzięła chęć o wspomnienia tegoż dowcipu? Otóż przeleciałem się ostatnio samolotem na trasie Oslo-Kopenhaga. Nie byłoby to żadne wiekopomne doświadczenie warte klepania w klawiaturę, szczególnie że skandynawski przewoźnik nie oferuje niczego ciekawego w trakcie lotu. A nawet ostatnio oferuje mniej, czyli darmowy tylko mały bagaż podręczny. Ale nie o tym miało być. Jedna rzecz była ciekawa. Otóż pierwszy raz od niepamiętnych czasów – czyli od marca 2020 roku – cała podróż odbyła się bez maseczek.

Zarówno na lotnisku początkowym, jak i w samolocie, a także po wylądowaniu można było zapomnieć o jednym z najważniejszych przedmiotów wyposażenia osobistego dużej części z nas w trakcie ostatnich dwóch lat. I tak jak we wspomnianym na początku dowcipie, ulga była ogromna i natychmiastowa. A tak niewiele niby się zmieniło, no i też noszenie maseczki nie jest aż takim strasznym cierpieniem. A jednak. Nie wiem czy moi współpasażerowie też to docenili, ale dla mnie to była zmiana przez duże „Z”. Szczególnie że wracałem do kraju, w którym już prawie nie ma żadnych ograniczeń.

Można powiedzieć, że wraca normalność, zobaczymy na jak długo, ale ta cała zmiana pokazuje, jak człowiek łatwo się może dopasować czy też zaadoptować do zmian, nawet tych ograniczających swobodę i wybór. I jak pozytywnie może zostać odebrana zmiana powrotna – czyli okoliczności, które jeszcze niedawno było normą. I jaką ulgę to sprawi.

Oczywiście, nie wiem co przyniesie przyszłość, ale aktualnie wizja kolejnego lotu, tym razem w bardziej barbarzyńskie rejony, czyli tam, gdzie wymagają masek na lotnisku i w samolocie powoduje, że jakoś człowiek odczuwa troszeczkę mniej radości przed podróżą. Ale, z drugiej strony, aktualnie nie mam żadnych planów dotyczących latania wewnątrz Skandynawii, więc pewnie niedługo zapomnę o tym jednym przyjemnym locie i wrócę do naszej „nowej normalności”. Świata, w którym jednak podróż samolotem się nierozerwalnie łączy z maseczką. Najlepiej tą grubszą…