Zimno to stan umysłu

Długie zimowe zamknięcie w domach w ramach ograniczeń koronowirusowych spowodowało, że gdy tylko kraj się troszkę otworzył to ludzie bardzo zaczęli z tego korzystać. Co prawda wszelkie aktywności muszą się odbywać na zewnątrz, ale mimo wszystko spowodowało to bardzo dużą erupcję różnych ćwiczeń. Też miałem potrzebę wyjścia z domu i skorzystałem z tych „nowych” możliwości.

Ale z drugiej strony mamy zimę. Może nie aż taką jak przez kilka tygodni na przełomie stycznia i lutego, ale jednak jest tutaj typowa duńska zima. Czyli ciemno, mokro i przeszywający zimnem wiatr. Temperatura jako taka nie jest zła, czyli w stopień czy dwa powyżej zera – w teorii da się przeżyć nawet w sportowym stroju. Tylko ten wiatr…

Jest on naprawdę przeszywający, szczególnie jeśli przebywa się na dużych przestrzeniach, gdzie z jednej strony człowiek nie ma się gdzie schować, a z drugiej wiatr ma możliwość się rozpędzić. A na dodatek pod wpływem ćwiczeń jest się spoconym, to i chwilowa przerwa w ruchu powoduje że organizm się wychładza się natychmiastowo. Owszem, można mieć bieliznę termiczną, ale nie do końca jest ona w stanie zapewnić 100% ochrony.

Ale mimo tego ilość ludzi którzy korzystają z możliwości wyjścia i swobodnego poruszania się jest ogromna. I chyba też pomaga to się hartować, bo naprawdę trzeba sporej ilości samozaparcia, żeby wyjść z domu w taką pogodę i na dodatek nie w bardzo grubym stroju. Ale też chyba organizm zwiększa swoją odporność. A to dzisiaj jest bardzo ważne…