Poczta duńska
Co jakiś czas mam okazję oglądać w różnego rodzaju dziennikach informacje na temat duńskiej poczty. A właściwie dotyczące problemów z nią i wszelakich pomysłów, jak można je naprostować. Ładnych kilka lat temu, mając na uwadze rosnące długi, straty i ogólny brak pomysłu, poczta została połączona, a właściwie sprzedana sąsiadom po drugiej stronie cieśniny. Nie wiem co kierowało kupcami, ponieważ nie było mnie wtedy w Danii, ale domyślam się, że raczej były to powody ambicjonalne, a nie naprawdę rzeczowa analiza.
Lata bowiem mijają, a poczta duńska wciąż przynosi straty i nie do końca wiadomo, co można zrobić, by to poprawić. Słyszałem już pomysły o ograniczeniu dostarczeni do jednego razu w tygodniu na prowincji oraz do maksymalnie dwóch w dużych miastach. Co nie spotkało się ze zbyt ciepłym przyjęciem i chyba nie udało się naszym wschodnim sąsiadom przekonać do tego pomysłu nikogo. W każdym bądź razie stan na dzisiaj jest taki, że straty są, jak były, a realnego pomysłu na zmianę tego stanu jak nie było, tak nie ma...
Ale, do popełnienia tego wpisu skłoniła mnie nie kiepska sytuacja poczty, tylko kilka przejść z nią związanych. Sezon wyprzedażowy, to i więcej rzeczy jest do mnie przesyłanych. Przeważnie korzystam z możliwości dostawy do biura, gdzie zawsze ktoś jest i nie ma problemu z kurierem nie zastającym nikogo w mieszaniu. No ale mam też paczkomat w pobliżu mojej kamienicy – więc czemu by z takiej możliwości nie skorzystać?
Jako że lepsze jest wrogiem dobrego, to pierwszy raz już mnie czegoś nauczył. Wniosek był taki, że raczej się nie polubimy z tą metodą dostawy. Bowiem okazało się, że nie ma miejsca w paczkomacie i muszę poszukać gdzieś w okolicznych wąskich uliczkach sklepu z mydłem i powidłem, gdzie mogę postać w długiej kolejce i odebrać swoją paczkę. Cóż, zdarza się.
Za drugim razem było troszkę gorzej. Tym razem miałem do wyboru albo dostawę przez pocztę, albo droższą – nie wiedzieć czemu – dostawę przez pocztę do paczkomatu. Dopłaciłem i znowu się okazało, że nie ma miejsca w paczkomacie, ale tym razem po paczkę musze się udać dużo dalej. Najwyraźniej w tym bliższym miejscu też nie było miejsca.
Wniosek z tych zakupów jest taki, że skorzystam w przyszłości z przeważnie tańszych opcji dostawy kurierem do pracy, a na informacje o kolejnych pomysłach uzdrowienia tutejszej poczty zareaguję śmiechem wewnętrznym. Skoro bardziej myślą o sobie a nie swoich klientach, to raczej nie będą to zmiany uwieńczone sukcesem…