Urodziny królowej

Czwartek upłynął pod znakiem 80-tych urodzin królowej. I kolejny raz mogłem się zastanowić nad zupełnie innym podejściem do ważnych świąt tutaj i w Polsce. Co prawda uroczystości powiązane z okrągłymi urodzinami zostały w znaczącym stopniu zmienione z powodu ograniczeń spowodowanych przez koronowirusa, ale niemniej można było zaobserwować, jak tubylcy podchodzą do swojej monarchini i do jej urodzin.

Jedno zastrzeżenie na początek, tak, wiem, że w Polsce nie ma monarchii i nie do końca można porównywać polskie świętowanie różnych państwowych okazji ze stricte monarchistycznym dniem, ale kilka ostatnich lat pozwala na zaobserwowanie generalnych trendów.

Tak na dobrą sprawę jedynym podejściem, do świętowania „na wesoło” czy też bardziej się koncentrującym na pozytywnych elementach było święto niepodległości w 2013 roku i akcja „orzeł może”. Z głównym symbolem w postaci orła z czekolady. Na tyle to podejście zszokowało bardziej tradycyjną część społeczeństwa, że do dzisiaj jest używane w retoryce jako coś bardzo złego i niestosownego. Nie trzeba dodawać, że żywot tej inicjatywy był dość krótki. Dużo lepiej się przyjęły świętowania traum narodowych i marsze pełne ludzi z zaciętymi twarzami i z przekazem nasączonym agresją.

W Danii natomiast raczej się świętuje w mniej nacechowany negatywnymi emocjami. Ale do napisania tego wpisu mnie skłoniło to, jak bardzo pozytywnie i „nieświątecznie” urodziny były tutaj świętowane. Owszem, był całodniowy program w telewizji, flagi na autobusach i urzędach, ale też było pełno ludzi naprawdę się cieszących z tego jubileuszu. Najważniejsza częścią uroczystości było wspólne śpiewanie poddanych dla królowej. Zarówno hymnu państwowego jak i troszkę lżejszego repertuaru. I śpiewał cały przekrój społeczeństwa, od emerytów w domach opieki, poprzez ludzi w parkach, aż po pracowników jakiegoś zakładu opieki medycznej.

Drugą częścią uroczystości były życzenia przekazywane za pomocą różnych platform wideo. I to życzenia od ludzi, który potraktowali adresatkę jako swoją znajomą – czyli bez pompy, nadmiernej elegancji i przejmowania się niedoskonałym wyglądem. Wszystko to było nadzorowane przez telewizję i transmitowane. A jubilatka oglądała to w pałacu, co też było kilka razy pokazane.

No i w wielu miejscach ostatnią częścią obchodzenia urodzin były wspólne, sąsiedzkie pikniki. Trochę ciasta, kawa i mnóstwo duńskich flag – bez których żadne urodziny się nie mogą odbyć. A wszystko to razem dało taki bardzo ładny, bezpretensjonalny dzień, który był miłą odmianą od naznaczonej restrykcjami codzienności.