Współpraca polityczna

Okres pandemii był dla prawie wszystkich krajów czasem, w którym trzeba było reagować w sposób elastyczny na wydarzenia, których od bardzo długiego czasu nie mieliśmy okazji doświadczyć. Prawie każdy z członków Unii Europejskiej próbował znaleźć swoją ścieżkę i – w dniu pisania tego wpisu – wygląda, że z mniejszymi bądź większymi stratami udało się wyjść z epidemii. Ale dla mnie osobiście bardzo ciekawe było oglądanie różnic w podejściu pomiędzy krajem, w którym mieszkam, a krajem któremu wciąż poświęcam sporo uwagi.

W Polsce cały czas trwa ten sam spektakl, w którym jest rząd, który wie najlepiej co trzeba zrobić i nie widzi żadnej potrzeby by słuchać się recept wypowiadanych przez opozycję. Co ma swój sens, bowiem opozycja tworzy swoje recepty na zasadzie całkowitego odwrócenia pomysłów rządowych. Jako że nie znam się za bardzo na sposobach postępowania w takich sytuacjach, to nie mam zamiaru oceniać tych recept – bardziej chciałem zauważyć jak bardzo nie potrafią i nie próbują obie strony nawiązać jakiegoś porozumienia. Szczególnie że zjawisko światowej pandemii jest ogromnym zagrożeniem zarówno dla społeczeństwa, jak i dla gospodarki. A pozostałości kryzysu na pewno dotkną też dzisiejszą opozycję, jak już dojdzie ponownie do władzy.

Uświadomiłem sobie różnicę w podejściu klasy politycznej, gdy miałem okazję oglądać transmisję z konferencji duńskiej Pani premier o planie luzowania obostrzeń wprowadzonych w związku z koronawirusem. Obywała się ona w bardzo ładnej scenerii trawnika przy siedzibie duńskich premierów pod Kopenhagą. Pani premier przemawiała, a z boku stała grupka – ułożona w szachownicę z zachowaniem odpowiedniej odległości – przedstawicieli wszystkich partii parlamentarnych, których wcześniej spędzili kilka godzin dyskutując procedurę luzowania. Bowiem każda partia ma troszkę inne wspierające je grupy interesów, więc i inne działy gospodarki są dla nich priorytetowe. Ale jak już coś uzgodniono, w osobnych wywiadach wspierano tą uzgodnioną wersję nawet jeśli zaznaczano, że jest to efekt kompromisu – a nie podejście narzucone przez rządzącą koalicję.

Oczywiście, żaden kraj nie jest idealny i żadne plan nie przetrwa kilku dni realizacji, więc i tutaj nastąpiły zmiany, które spotkały się z krytyką opozycji, ale też symptomatyczne było, jak z tą krytyką radził sobie rząd. Otóż kilka dni później odbyło się spotkanie w parlamencie, transmitowane w telewizji, w podobnym gronie co wcześniejsza o kilka dni konferencja i premier tłumaczyła się z podjętych decyzji o zmianach. I znowu, dyskusja, negocjacje i wspólny plan. Takie bardzo miłe i chyba bardzo skuteczne podejście w porównaniu z polskim…