Epoka lodowcowa 4 (Ice Age Continental Drift), USA 2012

Ewoki. W tym filmie są prehistoryczne Ewoki. Ja rozumiem, że jest to film dla dzieci i pewne rzeczy są dużo łatwiejsze do zaakceptowania, ale na twórcę Pangei, Ewoki? Tak więc, jak łatwo się domyślić, twórcy filmu już troszkę nie mieli pomysłu jaką historię teraz opowiedzieć i poszli na zupełną łatwiznę. Mamy tutaj masowe wykorzystanie efektów jakie oferuje kino trójwymiarowe, nadmiar postaci będących komicznym odpoczynkiem od fabuły, kilka banalnych prawd międzyludzkich – znaczy się, międzyzwierzęcych – i ani grama oryginalności. A że takie filmy się aktualnie sprzedają, a dziecięca klientela zbyt wymagająca nie jest, to zapewne „Epoka lodowcowa 4” sprzeda się bardzo dobrze i będziemy mieli za kilka lat okazję pójść na część piątą. Chociaż, na pewno mogło być gorzej, mógł się pojawić Jar-Jar Binks.

Wspomniałem chwilkę wcześniej o sporym wykorzystaniu efektów trójwymiarowych. Widać, że film był od początku tworzony z myślą o tej technologii i sporo jest w nim miejsc, które starają się oszołomić widza widokiem latających przedmiotów czy bohaterów – tak aby młodzież w kinie mogła docenić efekty. Z premedytacją nie skorzystałem z możliwości zapłacenia więcej za bilet i spędzenia seansu w niewygodnych okularach – więc nie do końca mogę się wypowiadać jak te sceny działają, ale na seansie tradycyjnowymiarowym dość szybko dało się odczuć znużenie zupełnie niepotrzebnymi i długimi wstawkami dedykowanymi trójwymiarowi, które zupełnie rozbijają rytm opowieści i najnormalniej w świecie nużą.

Jedynym chyba elementem wszechświata „Epoki lodowcowej” który trzyma poziom w porównaniu z poprzednimi filmami jest – i tu nie będzie żadnego zaskoczenia – Wiewiór, zwany Scratem. Który jak zwykle jest motorem zmian otaczającego świata i jak zwykle pozostanie niespełniony. Końcowe sceny z Atlantydą (Orzechydą?) są pełne komizmu i w jakimś stopniu wynagradzają wcześniejsze długie minuty mniej ciekawej rozrywki. Chociaż, w połączeniu ze świetną krótkometrażówką o przygodach Meggie Simpson, która pokazywana jest przed właściwym seansem, wydaje się, że nie do końca czas poświęcony na wizytę w kinie jest stracony. Tylko te Ewoki…

Moja ocena: 4/10