Tears of april (Käsky), Finlandia 2008

Na początek muszę troszkę pomarudzić na temat technikaliów, bo mocno przeszkadzały mi w oglądaniu tego filmu. Miałem okazję zobaczyć go podczas przeglądu EuroCine w warszawskiej „Lunie”, ale jakość projekcji kompletnie nie przystawała do jakiegokolwiek kina. Obraz był jakości średniego pirata nagranego kamerą w kinie, mocno rozmazany i w burej kolorystyce – nie wiem czy te prawie monochromatyczne barwy to kwestia użytego filtra obrazu przez twórców czy raczej problemów z projektorem w kinie. Dodatkowo dźwięk nie był zbyt zsynchronizowany z obrazem – a sam film co mniej więcej minutę zastygał na chwilkę. Troszkę żenująco to wyglądało jak na festiwal pod patronatem Komisji Unii Europejskiej.

Jeśli chodzi o sam film, to mam troszkę ambiwalentne wrażenia po jego obejrzeniu. Z jednej strony jego początek jest mało interesujący. Bardzo schematyczny, z jednowymiarowymi postaciami które znamy z wielu filmów o wojennych miłościach. Dużo lepiej zaczyna się ten film oglądać gdy dwójka bohaterów pierwszej części filmu dociera do sędziego sądu wojennego – nagle jest to zupełnie inna historia. Co prawda troszkę niepotrzebnie łopatologicznie wykłada się widzom o co chodzi, cytując „Króla Olch” Goethego i wplatając interpretacje tych fragmentów w rozmowy, ale sam taniec trójki głównych postaci, i utrata niewinności i naiwności przez głównego bohatera jest pokazana intrygująco.

Szkoda, że nie dowiadujemy się prawie niczego o postaciach sprzed okresu pokazanego w filmie, przez co nie za bardzo można ocenić motywacje nimi kierujące, co powoduje, że czasem zachowują się one w sposób niezrozumiały. Przynajmniej z punktu widzenia osoby nie mającej na swoim koncie jakich traumatycznych przeżyć. A wydaje się, że każdy z trzech głównych aktorów dramatu odbywającego się w dawnym szpitalu psychiatrycznym zaanektowanym na sąd wojenny, mogłaby opowiedzieć bardzo ciekawą i dramatyczną historię.

Jednym z największych atutów tego filmu jest aktorstwo, szczególnie Samuela Vauramo w roli żołnierza mającego jakieś tam zasady. Bardzo prawdziwie wygląda przemiana jaką jego postać przechodzi, od naiwnego idealisty po pogodzonego z prozą życia weterana – który wie, że czasem wybór ogranicza się do zła i mniejszego zła.

Moja ocena: 6/10